Odkrywamy uroki Polesia

Po traumatycznych wydarzeniach z wczorajszego dnia zastanawiałem się co przyniesie nowy dzień. Plan na dziś był dość prosty. Odwiedzić Muzeum Poleskiego Parku Narodowego a także Skansen w Holi. Przygotowując etap chciałem go nieco wydłużyć bo jazda od razu w kierunku Sosnowicy sprawiłaby, że etap byłyby dość krótki. 
Nie spiesząc się zbytnio pojechałem więc podobnie jak wczoraj do Łęcznej. Następnie skierowałem się na Parczew. Od początku etapu było pewne, że nie będzie on należał do łatwych. Może nie tyle ze względu na planowana liczbę kilometrów, a upał który był o wiele bardziej dokuczliwy niż wczoraj. Pomimo zmęczenia wczorajszym etapem jechało się nieźle. Od Parczewa zaczęło jednak już porządnie grzać. Na szczęście sytuację nieco ratował wiejący wiatr. Tak sobie jechałem na Sosnowicę. Stamtąd skierowałem się na miejscowość Hola. Droga stawała się coraz trudniejsza. raz ze względu na upał, dwa nie ma się co oszukiwać nawierzchnia pozostawiała sporo do życzenia. Skansen Kultury Materialnej Chełmszczyzny i Podlasia nie należy do imponujących. Składa się na niego zaledwie kilka budynków. Niestety nie mogłem ich zwiedzić od środka, gdyż były pozamykane. Musiałem się zadowolić oglądaniem ich z zewnątrz. 
Z Holi pojechałem kawałek w kierunku wschodniej granicy. Następnie zawróciłem na Sosnowicę. Skwar robił się nie do zniesienia. Trzeba było robić częstsze przerwy. Przed Sosnowicą skręcam w lewo na Urszulin. Nie ma co ukrywać blisko 20 km odcinek jest fatalnej jakości. Z trudem dotarłem do rogatek Urszulina. Skręcam w prawo na Starego Załucza gdzie mieści się Ośrodek Dydaktyczno-Muzealny Poleskiego Parku Narodowego. Na miejscu zwiedzam Muzeum. Udaję się również na ścieżkę edukacyjną "Żółwik".


Jak sama nazwa wskazuje można tam zobaczyć żółwie błotne. Poza tym na obszarze ośrodka jest miejsce rehabilitacji bocianów a także jeży. 
Nie ma się co oszukiwać za dużo to ja tego Poleskiego Parku Narodowego nie zobaczyłem. Kiedyś trzeba będzie przyjechać tutaj znów aby zobaczyć ścieżki edukacyjne, które na zdjęciach wyglądają bardzo kusząco. 
Za Ośrodkiem skręcam w piaszczystą drogę na Grabniak. Po drodze zatrzymuję się na placki ziemniaczane. W Garbatówce skręcam w prawo i powoli dojeżdżam do miejsca wypadowego, zaliczając 143 km. 

Komentarze