Nadwiślańskie klimaty Kazimierza, Janowca i Puław

Okrutnie się wczoraj skatowałem jadąc do Puław. Dziś ewidentnie trzeba było nieco odpocząć. Stąd zapadła decyzja, że jadę jedynie do Kazimierza Dolnego a następnie Janowca.
Z Puław do Kazimierza Dolnego jest raptem kilkanaście kilometrów. Zatem nim się człowiek dotrze usadowi na siodełku to już jest na miejscu. Kazimierz Dolny przywitał mnie piękną nadwiślańską panoramą Wisły. Wydawało mi się, że to będzie niesamowita porcja wrażeń. Tych było mnóstwo. Niestety w większości były one negatywne. Miasto kompletnie nie jest przygotowane na przyjęcie nawet minimalnej ilości turystów nie mówiąc już o mrowiu, które rok w rok tam przyjeżdża. Przykłady można rzucać jak z rękawa. Oto pierwszy z brzegu. Wjeżdżam na rynek w centrum miejscowości a tam regularny jarmark się odbywa. Tak dobrze czytacie. Dwa razy w tygodniu do godziny 12:00 na zabytkowym rynku odbywa się regularny jarmark. Kto na to pozwala? Gdzie są radni i włodarz miasta. W sezonie przecież można tego zabronić. Trzeba tylko chcieć. Lecimy dalej. Nie ma miejsca w Kazimierzu Dolnym gdzie można bezpiecznie zostawić rower. Ja podjąłem ryzyko i zostawiłem Gwidona przywiązanego do znaku drogowego obok magistratu. W Informacji Turystycznej okazało się, że nie mają zwykłego planu miasta dla turystów. Można sobie na komórkę ściągnąć ale na moją Nokię 3310 raczej się to nie uda. Plan w wersji papierowej udało mi się dostać dopiero w Oddziale PTTK.
Po pierwszym bardzo negatywnym zderzeniu z Kazimierzem Dolnym można było udać się na zwiedzanie. I tu kolejne niemiłe zaskoczenie. Z czterech Oddziałów Muzeum czynny jest aż jeden! Mimo to kupiłem karnet na większość obiektów i ruszyłem na zwiedzanie. Na początek jedyny czynny Oddział Muzeum. Później ruszyłem w kierunku górujących nad okolicą ruin zamku i baszty. Obiekty świeżo odrestaurowane. Koniecznie trzeba je odwiedzić.


Na zamku w Kazimierzu Dolny naocznie doświadczyłem typowego turystycznego Janusza. Otóż jeden z turystów wtargnął na teren zamku i zaczął cykać sobie selfie. Na nic zdały się informacje pana z budki, że wstęp jest płatny. Cóż 5 złoty zamiast na wstęp można przeznaczyć na inne cele. Zarówno z zamku jak również z baszty rozciąga się piękna panorama na Wisłę oraz sam Kazimierz Dolny. Wracając wszedłem również na Górę Trzech Krzyży będącą bodaj najbardziej rozpoznawalnym miejscem w Kazimierzu Dolnym.
Wracam na rynek gdzie degustuję lemoniadę oraz lody. Upał duży a tu trzeba ruszać w kierunku przeprawy promowej na Wiśle. Inaczej do Janowca się po prostu nie dostanę. Prom kursuje regularnie więc nie ma żadnych problemów z przedostaniem się na drogą stronę Wisły.


Wygodnie usiadłem sobie na ławeczce i mogłem delektować się pięknem Wisły. Po dostaniu się na drugi brzeg mam niewielki kawałek do zamku, który jest największą atrakcją Janowca. Szkoda, że z okazałych ruin tylko część jest dostępna dla zwiedzających. Przy okazji zwiedzania okazało się, że Kazimierzu Dolnym nie poinformowano mnie, że we wtorki zamek w Janowcu można zwiedzać bezpłatnie. Kupując karnet straciłem więc kilkanaście złotych. Cóż wypada jedynie wystawić jedynkę z wykrzyknieniem Kazimierzowi Dolnemu z obsługi ruchu turystycznego.

 
Obok ruin zamku w Janowcu warto zajrzeć jeszcze do położonego opodal niewielkiego skansenu. Największą jego atrakcją jest bez wątpienia dwór.
Po dawce zwiedzania ruszyłem w drogę powrotną do Puław. Po drodze zainteresowały mnie banery reklamowe Magicznych Ogród. Postanowiłem tam zajechać. na miejscu okazało się, że bilet wstępu kosztuje i tu uwaga 52 złote. Poza tym jest to atrakcja jedynie dla dzieci. Rezygnuję więc i ruszam do Puław. Po przeprawie przez Wisłę w Puławach odwiedzam zespół pałacowo-parkowy. Najpierw zwiedzam Muzeum Czartoryskich. Przy okazji poznaję panią dyrektor, której proponuję wyłożenie niezbędnej kwoty na zakup oznakować do poszczególnych obiektów parkowych. Okazuje się jednak, że teren jest własnością jakiego instytutu związanego z rolnictwem a miasto jedynie dzierżawi budynek, w którym mieści się Muzeum. Wiem, że wydaje się to mocno zawiłe ale tak to wygląda.
W samym parku warto zajrzeć choć na chwilę do Świątyni Sybilli. Idąc tam trudno ominąć Domek Gotycki.


Na zwiedzaniu parku w Puławach zakończyłem dzisiejsze wojaże. Gdzie pojadę jutro? Tego jeszcze nie wiem.    

Komentarze