Garnek czyli oficjalne rozpoczęcie sezonu 2019

Wiosenna aura to w połowie wyjątkowo rzadki obrazek. Korzystając w ferii zimowych trzeba było ów fakt wykorzystać i wybrać się na pierwszą w tym roku wyprawę rowerową. Nie oznacza to, że w ogóle pierwszy raz wsiadłem na rower. Chodzi rzecz jasna o pierwszą wycieczkę liczącą powyżej 70 km.
Ruszyłem z domu w kierunku Pławna. Krótko mówiąc po raz kolejny pojechałem odcinkiem, który przez ostatni rok pokonuje niemal codziennie jeżdżąc do pracy. Dalej pojechałem do Gidel. Stamtąd jest skrót na Garnek, ale korzystając z pięknej pogody ruszyłem dłuższą trasą przez Ciężkowice, Cielętniki, i Święta Annę. Choć pogoda była ładna to jechało mi się bardzo leniwie. Widać, że forma jest jeszcze daleka od ideału, aby nie mówić, że nie ma jej wcale. W końcu dojechałem do kultowej już niemal miejscowości Garnek. W miejscowym spożywczaku przy OSP zrobiłem krótki postój. Po krótkim postoju i rozmowie z przedstawicielem miejscowego elementu ruszyłem na miejsce mojego wypadku, który miałem niemal pięć lat temu. jak ten czas leci. 


Tak sobie myślę, że większości moich znajomych miejscowość Garnek kojarzy się tylko z moim feralnym wypadkiem z 2014 roku. Mało kto wie, że na początku XX wieku mieszkał tam ród znanego rodu Reszke. Najbardziej znany jest Edward, śpiewak operowy, który był inicjatorem budowy miejscowego dworu. Kiedyś wyszperałem informację, że do Garnku przyjeżdżał nawet Jan Kiepura. Zagłębiając się nieco bardziej w losy miejscowości trudno przejść obojętnie przez powojenne losy majątku rodu Reszke. Jak wiele podobnych został znacjonalizowany, podzielony na blisko sto działek. Potem był scalony aby w ten sposób mogło powstać Państwowe Gospodarstwo Rolne. Sam dwór spalił się w 1948 roku. A przez środek parku wytyczono drogę, którą możecie obejrzeć na fotografii.
Z Garnku przez Karczewice, Pacierzów dojechałem do Kłomnic. Stamtąd już drogą krajową ruszyłem z powrotem do Radomska.

Komentarze