Podjazdami pod zamek Krzyżtopór

Wczorajszy 168 kilometrowy etap trochę mnie zmęczył. Dziś postanowiłem pojechać średnią trasę Opatowską, którą proponowali organizatorzy Zlotu UECT. Mając świadomość, że trasa może nie będzie zbyt długa, ale za to wyczerpująca postanowiłem na początkowych kilometrach nieco oszczędzać siły.
Tradycyjnie już jako rozruch potraktowałem dojazd do Kurozwęk. Tuż po 9:00 ruszyliśmy na dzisiejsze trasy. Niektórzy podobnie jak wczoraj zachowywali się jak charty spuszczone z łańcucha. Popędzili więc w kierunku miejscowości Bogoria. Ja jechałem sobie spokojnie na końcu peletonu. W Bogorii grupa zatrzymała się na odpoczynek. Mnie nie był on póki co potrzebny, stąd minąłem wszystkich ruszając na odcinek do Ujazdu. Nie był on łatwy bo usiany licznymi podjazdami. tych nie brakowało. Ale i zjazdy się zdarzały, na których Gwidon pędził ponad 50 km/h. W miarę szybko udało mi się dojechać do zamku Krzyżtopór, który należy do moich ulubionych. 


Ponieważ na zamku Krzyżtopór gościłem już po raz kolejny zwiedziłem go dość pobieżnie. Kiedy dotarła główna grupa był to najwyższy czas aby się ewakuować z Ujazdu. Odebrałem jeszcze przysługujący mi pakiet regeneracyjny i ruszyłem dalej. Kawałek jechałem trasą Green Velo, który tutaj był wykonany tak jak powinien być cały szlak, a więc osobna trasa dla rowerów wzdłuż drogi głównej. Wiem, pomarzyć to sobie mogę. Jadąc raz pod górkę, raz z górki mogłem podziwiać krajobrazy. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że lokalne drogi są w bardzo dobrym stanie.
Niewielki odcinek szlaku prowadził wzdłuż kamieniołomów w miejscowości Smerdyna. Można był podziwiać niecodzienne widoki. 


W końcu wraz z innymi kolarzami z leśnych duktów wyjechaliśmy na drogę asfaltową, która poprowadziła nas do Wiśniowej, gdzie znajduje się dawny pałac Kołłątajów, o którym wspominałem już wczoraj. Tu trasa łączyła się z fragmentem, który pokonywałem wczoraj. Poszło mi więc bardzo sprawnie. Po dotarciu do Kurozwęk licznik wskazuje 100 km. To jeszcze 12 km i jestem w Rakowie, w lokalu pani Ani skąd tradycyjnie piszę. Do miejsca noclegowego już tylko około 18 km.  

Komentarze

  1. Chętnie odwiedziłabym zamek. Nie wiem, czy na rowerze, czy nie po prostu samochodem. Choc myślę też, że w okolicy znalazłabym sobie trasę idealną dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rowerem najlepiej! <3 Chętnie pojechałabym w jakąś dłuższą trasę, do tej pory robiłam bez nocowania po drodze, może uda mi się w sierpniu jeszcze skoczyć dookoła Tatr ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne połączenie rower plus zwiedzanie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz