Mała Bagienna trasa UECT od drugiej strony

Miałem wczoraj przeczucie aby nie jechać do Sandomierza. Pół godziny po tym jak dojechałem do Cisowa rozpętała się burza. Krótka bo krótka, ale jednak uniknąłem zmoczenia.
Dzisiejszego poranka wstałem nieco później. Nie jechałem bowiem na zbiórkę tylko od razu na trasę tzw. małą bagienną, którą zamierzałem pokonać od drugiej strony.
O 8:00 ruszyłem więc po raz ostatni w kierunku Kurozwęk. Było przyjemnie chłodno. Śmigało się całkiem przyjemnie. Po dojechaniu do miejscowości Chańcza skręciłem w prawo. Objechałem miejscowy zbiornik wodny po czym przez Życiny dojechałem do Szydłowa. Ta niewielka miejscowość chce uchodzić za "polskie Carcassonne". Niestety promocja tego miejsca zwyczajnie leży i kwiczy. Poza ogólnym planem wioski nie ma żadnych informacji jak dojechać do miejscowego zamku czy Bramy Krakowskiej, które są największą atrakcją miejscowości. Po krótkim błądzeniu po centrum wszedłem do Urzędu Gminy aby powiedzieć urzędnikom, że promocja miejscowości nie wygląda co najmniej słabo. A wystarczyło, aby pan wójt wyznaczył jednego z urzędników do informowania rowerowej braci gdzie co się znajduje.


Obecnie w zamku trwa remont i nikt nie wpadł na pomysł aby ułatwić dotarcie do miejscowego Muzeum. Dobrze nie będę się już pastwił nad biednymi urzędnikami.
Z Szydłowa główna drogą ruszyłem w kierunku Kurozwęk. W głównej siedzibie zlotu zrobiłem jeszcze rundkę po mieście a następnie podjechałem po raz ostatni na dziedziniec pałacu. Zamawiam sernik z kawą i trochę odpoczywam. Kusiło mnie aby wdrapać się na maskotkę bizona, który jest symbolem Kurozwęk. Koniec, końcu musiałem sobie na nim zrobić pamiątkowe zdjęcie.


Po krótkim odpoczynku jadę w kierunku Rakowa. Po drodze mijam grupki rowerzystów, którzy wracają do siedziby zlotu. Wyraźnie zbiera się na burzę. Docieram do Rakowa, gdzie zatrzymuję się na jedzenie. Przy okazji robię sobie pamiątkowe zdjęcie przy bardzo ładnej fontannie. Sama miejscowość w XVII wieku był ważnym ośrodkiem Arian.


Z Rakowa zostanie mi do pokonania jedynie 18 km, w tym ponad dwukilometrowy podjazd pod Ociesęki. Jutro powrót do domu.
Podziękowania
Z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie podziękować całej ekipie Koła Grodzkiego PTTK w Staszowie, które podjęło się olbrzymiego wysiłku organizacji międzynarodowego Zlotu Turystów Kolarzy. Profesjonalne oznaczenie tras znacznie ułatwiało jazdę na poszczególnych trasach.
Z tego miejsca raz jeszcze serdeczne dziękuję. Do zobaczenia na rowerowych szlakach...   

Komentarze